Strony

czwartek, 16 stycznia 2014

Break Up?

                                                                                                                        16 stycznia 2014

Megan wyjechała... Pół roku temu.
Zrobiłem coś po czym wybuchły plotki. Ale ja po prostu musiałem.
Gdy w tamto lato dowiedziałem się, że Meg wyjeżdża... Oszalałem.
To było tak...
Samolot odlatuje za chwilę, prosimy o przejście do kontroli bagażu- usłyszałem głos rozchodzący się po lotnisku.
Meg właśnie stawiała torbę na taśmę, gdy zauważyła jak długim korytarzem biegnę w jej stronę.
-Ross- wyszeptała.
-Megan- wyjąkałem.- Zapomniałaś o czymś.
Nim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, ująłem jej podbródek i pocałowałem ją.
                                                                                           
                                                                                                                          Ross
***

                                                                                                                      16 stycznia 2014

Jego usta były ciepłe i miękkie. Nasz pocałunek trwał dłuższą chwilę. Oderwałam się od niego i zaczęłam wpatrywać się w jego oczy.
-Jak mnie tu znalazłeś?- zapytałam szeptem.
-Sny- przypomniał.
Uśmiechnęłam się do niego.
-Ja też je mam- westchnęłam.
-A więc naprawdę wyjeżdżasz- zasmucił się.
-Ross... Będzie mi cię brakowało- jęknęłam.- Chociaż... Praktycznie się nie znamy.
Blondyn uśmiechnął się słabo. Ostatni raz przybliżył do mnie swoje usta. To był krótki, lecz cudowny pocałunek.
Z trudem ruszyłam do samolotu. Odwróciłam się z tęsknotą. Ross mi machał. Uśmiechnęłam się i wsiadłam do metalowego ptaka.
                                                                                       
                                                                                                                        Megan

***


Witajcie, Kochani!

Po długiej przerwie- oto jestem! :) 
Dziękuję wszystkim Czytelnikom. 
Ten rozdział, chociaż krótki, powstał dla, i dzięki kilku osobom. 
Kasiu, moja Przyjaciółko. 
Zaczerpnęłam, a właściwie podkradłam pomysł z Twojego listu :)
Scena na lotnisku opierała się na odcinku pewnego serialu, "Big Time Rush", odcinek 'Big Time Break-Up'. Takich chwil jakie spędziłam na płakaniu ogladajac to się nie zapomina. :)
Dziękuję też Weronice 'Wi Wi' :) że pomogła mi na nowo odkryć mojego bloga. Dominik, dziękuję za wszystkie rozmowy, szczególnie te 'w naszym stylu' :) Madziu 'Ciuchciu', tyle razy domagałaś się kolejnego rozdziału.
I oto jest
Madzia. :*






sobota, 31 sierpnia 2013

Mysterious amusement park.

                                                                                                                            1 lipca 2013

 -Posuń się! ... Przepraszam!... Ja byłam pierwsza!- próbowałam przecisnąć się bliżej sceny. Cały, wielki tłum ludzi sprawił, że zgubiłam gdzieś Nicole. Dałam ochroniarzowi swój bilet, a ten przepuścił mnie na początek. Byłam tak szczęśliwa, że udało mi się dotrzeć do celu, że nie zauważyłam jak jeden z wokalistów zaczyna dziwnie się zachowywać. Wytrzeszczył szeroko oczy. Oparł się o grającego na zielonej gitarze bruneta. Wyglądał jakby zaraz miał stracić równowagę. Podszedł bliżej końca sceny... zachwiał się... i spadł! Otworzyłam szeroko usta i podbiegłam do tłumu przerażonych fanów.
Na miejsce przybyła pomoc medyczna i zabrała blondyna w ustronne miejsce. Widownia zaczęła wymieniać przestraszone i zdziwione spojrzenia, a ja zastanawiałam się, czemu zemdlał...
                                                                                                                         Megan

***

                                                                                                                           2 lipca 2013

To była ta dziewczyna! To była ona! Brunetka z moich snów zjawiła się na moim koncercie! ... Nagle poczułem, że nie przestaję oddychać. Moje oczy zaszły mgłą, a ja upadłem, tym samym rujnując drogę do naszej kariery.
-To była ona...- szepnąłem tylko, gdy zabierano mnie do karetki. Niby nic mi się nie stało, ale uznano, że warto sprawdzić mój stan. Na drugi dzień byłem już w domu, lecz podczas pobytu w szpitalu miałem dziwny sen:
-Ross... Ross...- słyszałem ciche nawoływanie.
-Kim jesteś?- zapytałem lekko zdenerwowany.
Z cienia wyłoniła się piękna dziewczyna. 
-Zawsze będę przy tobie...- szepnęła.- Już na zawsze.
Spojrzałem w jej zamglone oczy i bardzo dziwnie się poczułem. Pocałowałem ją, a dawna radość w jej oczach nagle powróciła. 
-Opuszczony park rozrywki.- wyszeptała.

Po przebudzeniu byłem lekko przerażony. Zastanawiałem się o co mogło jej chodzić. W Los Angeles jest dużo parków rozrywki, ale w naszej okolicy... jest taki jeden. Zbankrutował, kiedy do mediów dostała się informacja, że kogoś w nim zamordowano. Od tamtej pory letnie wieczory spędzaliśmy w domu. Po kilku latach karuzele zaczęły się psuć i rdzewieć. Niekiedy całą rodziną wspominaliśmy cudowne czasy spędzone w nim; niestety to była już przeszłość, chociaż uznaliśmy, że żadne z nas nie chciałoby dłużej przebywać w tajemniczym parku rozrywki.
Gdy wróciłem do domu zaczęły się pytania i docinki...
Słuchając głosu w mojej głowie skierowałem się w stronę opuszczonego parku.
                                                                                         
                                                                                                                      Ross

***

                                                                                                                     2 czerwca 2013

-Tyle było z twojego koncertu.- powiedziałam zawiedziona.
-Ale ja przynajmniej próbowałam coś zrobić, a ty cały dzień siedzisz w domu!- Nicole wykrzyknęła z wyrzutem.
-Wiesz?? ... Masz rację. Idę się przejść.- odparłam lekko przybita.
Zaczęłam iść przed siebie. Chciałam zwiedzić miasto, ale trochę zboczyłam z drogi i weszłam w jakieś gęstwiny. Gdy udało mi się wyjść z lasu ujrzałam coś dziwnego.


Przeszłam przez na około jeziorka i zaczęłam oglądać piękną, opuszczoną już karuzelę.

Dotknęłam zardzewiałych już drzwi jednej z kabin i weszłam do środka.

Jej najlepsze lata już minęły, ale kilka lat temu, mogło tu być cudownie. Miejsce zachowało swój dawny urok. Zaszło tylko lekko starością i tajemnicą.
Usłyszałam czyjeś kroki w trawie. Przestraszyłam się i schyliłam głowę, by nikt nie zobaczył mnie w kabinie. Niestety, chwilę później usłyszałam czyjeś ciche pukanie w szybę. Podniosłam głowę i ujrzałam jakąś znajomą mi twarz.
-Ohh... przepraszam... ty... tu pracujesz?- zadałam głupie pytanie. Jasne było, że park był opuszczony. Chyba widocznie nie wiedziałam co powiedzieć.
-...Eemm... nie... cześć.- szepnął uradowany blondyn.- Ty... byłaś wczoraj na moim koncercie... prawda?
Przyjrzałam mu się uważniej.
-Ty... ty jesteś... Ross... Lynch?- zapytałam zdziwiona.
-Tak.-
-Co tu robisz?-
-Wiesz... jeśli bym ci powiedział, to by dziwnie zabrzmiało.-
-Umówiłeś się tu z dziewczyną??- domyśliłam się.- Ohh, bardzo cię przepraszam! Już stąd idę!
Zabrałam torebkę i wyszłam z kabiny.
-Nie!!- zaprzeczył.- To znaczy... tak... z tobą. Widzisz... to pewnie dziwnie zabrzmi... ale...
-Dalej, mów!- zachęcałam go.
-Od pewnego czasu śnisz mi się. I... teraz cię spotkałem... na tym koncercie...- jąkał się.
-Czekaj...- zaczęłam coś sobie przypominać.- Ja... ja też miałam takie sny! ... Tylko... o tobie!
Wymieniliśmy zdziwione spojrzenia.
-Jak to się dzieje?- zapytał zdziwiony.- Nie rozumiem...
-Może to przeznaczenie?- roześmiałam się cicho.
-Może.- uśmiechnął się.- A teraz ty mi powiedz co tu robisz?
-Pokłóciłam się z przyjaciółką... chciałam się trochę odstresować... i chyba się zgubiłam.
-Nie jesteś stąd?- zapytał.
-Nie... mieszkam w Wielkiej Brytanii.- uśmiechnęłam się.
-Tak myślałem. Masz zabawny akcent.-
-Bardzo śmieszne.- uśmiechnęłam się.
-Mogę usiąść obok ciebie?- zapytał z nadzieją.
-Pewnie!-
Blondyn zrobił krok, i już po chwili był razem ze mną w chwiejącej się kabinie.
-Chciałbym się nią przejechać.- westchnął.- Kiedyś to było moje ulubione miejsce.
-Myślisz że jeszcze działa?- zapytałam.
-Nie wiem. Można to sprawdzić.- wyskoczył szybko z wagonika i podbiegł do budki sterującego sprzętem.
-Mogę zobaczyć?- spojrzał na mnie.
-Tylko... nie zabij mnie.- roześmiałam się słabo.
Blondyn wcisnął czerwony guzik, a ku naszemu zdziwieniu maszyna zaskrzypiała i zaczęła wolno unosić się do góry.
-Zamknij drzwi!- krzyknął.
-Nie! Chodź do mnie! Szybko, bo zaraz nie zdążysz!- chłopak czym prędzej podbiegł do czerwonego wagonika i wskoczył do środka. Zamknął za sobą drzwi i usiadł zadowolony ze swojej pracy.
-A jak wysiądziemy?- zapytałam przestraszona.
-Wyskoczymy.-
-Ale...-
-To tylko kilka metrów!- uspakajał mnie.
Karuzela uniosła się bardziej do góry i mogliśmy podziwiać cudowny widok.
-Boże... jak tu pięknie...- wyszeptałam tylko.
-Kocham ten widok.- odparł.- Jest bardzo romantyczny.
Uśmiechnął się i złapał mnie za rękę. Odwzajemniłam uśmiech i wplotłam swoją dłoń w jego rękę.
Karuzela powoli zbliżała się ku ziemi.
-Dobra. Ja wyskoczę pierwszy.-
-Czemu ty?-
-Bo nie chcę żeby ci się coś stało...- szepnął.
Otworzył szeroko zardzewiałe drzwiczki i przeskoczył na dół parę metrów.
Pobiegł do panelu sterowania i wcisnął ponownie czerwony guzik; niestety nic się nie stało.
-Nie chce się zatrzymać!- krzyknął do mnie.- Musisz skakać!
-Nie mogę!! Boję się!- zaczęłam płakać.
-Spokojnie! Skacz, a ja cię złapię!-
-Ale ja...-
-Zaufaj mi!-
Otworzyłam ponownie drzwi i skoczyłam kilka metrów w dół. Poczułam na sobie jego ciepłe ramiona.
Wtuliłam się w niego w podziękowaniu.
-Problem w tym... że...-
-Zepsuliśmy karuzelę?-
-Chyba tak.-
Podeszłam jeszcze raz do sterownika i wcisnęłam inny żółty guzik. Karuzela momentalnie zastygła w miejscu.
Pisnęłam z radości i rzuciłam się blondynowi na szyję.
-Było cudownie.- uśmiechnął się.
-Dziękuję ci.-
-Cieszę się, że cię poznałam, Ross.- zaczęłam iść w swoją stronę.
-Poczekaj!- wykrzyknął.- Jak masz na imię?
Roześmiałam się z i odkrzyknęłam:
-Megan!-
                                                                                         
                                                                                                                  Megan

*****

Witajcie, Kochani :*
To chyba najdłuższy z moich rozdziałów... mam nadzieję że wam się spodoba, skoro Ross i Megan już się poznali :D 
Pozdrawiam Was wszystkich i życzę miłych ostatnich dni wakacji! :*
~Madzia <3

czwartek, 1 sierpnia 2013

She saw it in a dream, dreamed it.

                                                                                                                           30 lipca 2013

Stoję, cała przemoczona, i patrzę na jego piękne oczy. Każda kropla deszczu, rozbijająca się o materiał moich ubrań staje się przyjemna, gdy tylko widzę jak się uśmiecha.. Moknę bardziej, ale to mi wcale nie przeszkadza. Staję na palcach i mocno go całuję.

Budzi mnie trzask pioruna. Pokój przez chwilę rozjaśnia białe światło. Przykrywam się szczelniej kołdrą i wtulam się w poduszkę. Kilka metrów obok, na drewnianym łóżku pochrapuje cicho Nicole. W końcu przestaję słyszeć ten dźwięk, tak samo jak i rozbijający się o dach, deszcz.
        
                                                                                                           Megan
***
                   
                                                                                                                            30 lipca 2013

To tylko drzwi. To tylko cholerne, drewniane drzwi. To nic, nic za nimi nie ma. Wybij to sobie z głowy, Ross, bo w końcu zwariujesz. Nagle drzwi zaskrzypiały i lekko się uchyliły. Wyłoniła się zza nich wysoka sylwetka, a ja z przerażenia zacząłem się pocić. Ku mojemu szczęściu ujrzałem Rikera, trzymającego w dłoni zdjęcie. Zdjęcie moje i tajemniczej brunetki.

Ten sen przyprawił mnie o dreszcze.
Zdjęcie, które pokazał mi brat było... jakby odwrotnością wszystkich moich dotychczasowych snów. Usta dziewczyny były wykrzywione w żałosnym grymasie, udającym uśmiech. Widziałem jednak, że z jej oczu płynęły łzy. Moje spojrzenie na fotografii było puste, i pozbawione radości. Tak jakbym patrzył w nicość. Albo... czegoś się obawiał...
Nie ważne co to było. Musiałem w końcu dowiedzieć się kim jest ta dziewczyna.
          
                                                                                                              Ross
***

                                                                                                                              31 lipca 2013

Dni w Los Angeles leciały bardzo szybko. Nie zorientowałam się nawet, że upłynęły już dwa tygodnie...
Codziennie, razem z przyjaciółką wybierałam się na plażę, i podziwiałam zachodzące słońce. Tego ranka, Nicole wymyśliła dla nas inną atrakcję.
-Koncert.- wykrzyknęła podekscytowana.- Pójdźmy się zabawić!!
-Jaki koncert? I z kim? Przecież nikogo tu nie znamy, i...
-Ale poznamy!- przerwała mi.- Na koncertach jest pełno świetnych ludzi, na pewno z kimś się zapoznamy.
-Jesteś pewna?-
Przyjaciółka przytaknęła.
-No dobrze...- zgodziłam się.-  Na czyj koncert chcesz iść?- zapytałam z zaciekawieniem.
-W tą sobotę na plaży będzie grało mnóstwo zespołów... możnaby trochę posłuchać. I się pobawić!- mrugnęła do mnie.
Roześmiałam się.
-Widziałam wszystko w gazecie. Szczegóły już mam w głowie, więc nie ma się co martwić.- zapewniała.
-Świetnie! Zgadzam się! To na pewno będzie ciekawsze niż siedzenie cały dzień w hotelu.-
            
                                                                                                                   Megan
***


-Jesteś gotowy?- usłyszałem radosny głos brata.
-Oczywiście, Riker.- uśmiechnąłem się.
-Za pięć minut wchodzimy.- przypomniał, strojąc gitarę.
Po chwili widownia zaczęła krzyczeć. Wiedzieliśmy, że to już ten moment. Całą piątką weszliśmy na scenę i zajęliśmy swoje miejsca. Ratliff usiadł przy bębnach, a Rydel stanęła przy swoim keyboardzie.
Spojrzałem na widownię i zamarłem.


*********

Siemka :)
To znowu ja. Taki, o, krótki rozdzialik. Nie mam zbytnio jak dodawać dłuższych, a nie chciałam żebyście czekali. Mam po prostu nadzieję że się Wam spodoba. Zostawcie coś po sobie! :))
~Madzia :**

niedziela, 14 lipca 2013

Dreams come true, not only in my dreams!

                                                                                                                              14 lipca 2013

W końcu ukryłem się za sceną. Większość osób tego nie wie, ale jestem bardzo nieśmiałą osobą. Tylko w towarzystwie przyjaciół i rodziny potrafię się dobrze bawić. Może to dlatego nigdy nie miałem dziewczyny? ... Nie wiem. Wiem, że bardzo bym chciał. Wszyscy moi znajomi... mieli już za sobą wiele związków. Mówili, że jest to coś wspaniałego. Szczególnie Ellington razem z Kelly. Znają się już 4 lata. To niesamowite jak ludzie mogą się kochać! ... Ktoś pomyślałby, że to dziwne, ale chcę kochać i być kochanym. Pomyślałem o Laurze. Nie...! To nie ona jest tą pięknością ze snu. To tylko przyjaciółka. Bardzo denerwują mnie fani, którzy mówią, że jest to coś więcej. Sława ma swoje wady.
Zacząłem rozmyślać o tajemniczej dziewczynie. Piękne, ciemne włosy, oczy piwne, a w świetle złote. Tak niesamowicie błyszczące. Ma na sobie elegancką, niebieską suknię zwiewaną przez wiatr. Jesteśmy tylko my... i...
blask migocących gwiazd. Obejmuję ją ramieniem i odwracam głowę w jej stronę. Uśmiechamy się do siebie. Nasze twarze są tak blisko. Nie możemy się powstrzymać. Po chwili brunetka składa na moich ustach pełen pasji pocałunek, który odczuwam całym ciałem. Otulam ją lekko kocem, a następnie jeszcze raz przylegam do niej swoimi ustami. Chcę być jednością. Kocham ją.

Słyszę głośne wołanie mego imienia. Powoli otwieram oczy, by w końcu wstać z łóżka, na którym uciąłem sobie drzemkę. Nasłuchuję, czy przypadkiem ktoś mnie nie potrzebuje.
-Ross!!!... Ktokolwiek! ... POMOCY!...- usłyszałem głośny krzyk siostry.
Czym prędzej pobiegłem w stronę jej pokoju i z impetem otworzyłem drewniane drzwi. Ujrzałem przerażoną blondynkę stojącą na krześle. Zamarła na widok pająka wolno człapiącego po podłodze. Roześmiałem się na ten widok i uklęknąłem by wziąć malucha w ręce. Otworzyłem okno i wypuściłem go na zewnątrz.
-Spokojnie Rydel. Już po wszystkim.- pomogłem jej zejść z krzesła.
-Dziękuję braciszku.- powiedziała, wzdrygając się na wspomnienie "strasznego stworzenia".- Emm... mam nowinę.
-Jaką?- zaciekawiłem się.
-Będziemy mieli następny koncert. Za kilka dni.- uśmiechnęła się.- Podobno przyjedzie dużo fanów z obcych krajów.
-To cudownie!- ucieszyłem się.- Będziemy mogli zobaczyć ilu mamy fanów na świecie.
Roześmialiśmy się.
-Po za tym... napisali o nas w gazecie!- Rydel nie wytrzymała i rzuciła w moją stronę gazetą. Miałem szczęście, że w porę ją złapałem.


Bardzo ucieszyłem się na ten widok. Nie dość, że napisali o "LOUD Tour" w gazecie, to jeszcze zagramy fantastyczny koncert! Ten tydzień zapowiada się cudownie!
***

                                                                                                                            14 lipca 2013

Ahh, słodkie wakacje. Tak bardzo ich potrzebowałam. I w dodatku jestem w Los Angeles razem z Nicole.
To niesamowite.
-Nicole, idziesz ze mną na spacer?- zwróciłam się do przyjaciółki, pakując do torby koc i krem do opalania.- Mogłybyśmy pójść na plażę.
-Plażę pełną seksownych chłopców?- rozmarzyła się.- Pewnie, że idę!
Roześmiałam się na jej odpowiedź, choć muszę przyznać, że pomyślałam o tym samym.
Zaplotłam włosy w luźny kok, zabrałam wszystkie rzeczy i wyszłam z pokoju.
 Zdjęcia: Los Angeles, Kalifornia, Plaża w Santa Monica, USA
-Prawie tak jak sobie wyobrażałam...- westchnęłam na widok fal rozbijających się o piasek.- Tylko, że na żywo jest jeszcze lepiej...
-Jak tu pięknie...- przyznała mi rację przyjaciółka.- Chodźmy popływać!
Najpierw nie chciałam się zgodzić, ale o czymś sobie przypomniałam.
Obiecałam sobie, że gdy spełni się moje marzenie, wykorzystam je w pełni, i będę się nim cieszyć do woli. Zostawiając wszystko za sobą, pobiegłam ze śmiechem do wody.
                                                                                                                                  Megan


*****
Witajcie Kochani!
Wiem, że rozdział nie jest najlepszy. Przepraszam, że nie było mnie przez dwa tygodnie, ale byłam na obozie. Starałam się żeby rozdział wyszedł choć trochę dłuższy. Po za tym, od czasu do czasu będę wstawiać zdjęcia! ... Jeśli Wam się spodoba, możecie zostawić komentarz! :)
Kocham Was!!!
                                                                         ~Madzia
                                

czwartek, 27 czerwca 2013

We're living like we only got one life.

                                                                                                                    27 czerwca 2013

Właśnie spełniało się moje marzenie, ale i mój koszmar. Nie chciałam być w LA całkiem sama. Owszem, będę tam z mamą, ale i tak nie będę miała tam nikogo znajomego. Te wakacje chciałam spędzić z moją jedyną przyjaciółką, Nicole. Nie wiadomo, co będzie za rok. Wszystko może się zmienić i nie będziemy już takie bliskie sobie jak teraz. A Los Angeles zawsze może poczekać. Zrobiło mi się przykro. Nie wiedziałam czy wybrać spełnienie swoich marzeń, czy przyjaźń.
-Zgadnij dlaczego kupiłam trzy bilety.- uśmiechnęła się mama.
-Chcesz zabrać Michaela?- powiedziałam dość ponuro.
Odkąd tylko poznałam Michaela, miałam z nim na pieńku. Nie chciałam by do życia mojej mamy nagle wszedł obcy mi mężczyzna...
-Nie.- zaprzeczyła.- Postanowiłam, że wybierzesz jedną osobę i zabierzesz ją ze sobą. Co ty poczniesz, samiusieńka w wielkim mieście?
Oniemiałam. Czyżby los chciał mojego szczęścia??
Te wakacje zapowiadały się cudownie.
 *
                                                                                                          30 czerwca 2013 

Nicole się zgodziła. Wszystko jest załatwione. Za dwie godziny mamy samolot.
Jestem taka podniecona! Już nie mogę doczekać się kiedy wylądujemy! Czuję, że tam będzie cudownie. I... może spotkam tam swojego księcia?
*

                                                                                                        31 czerwca 2013

Wysiadamy z samolotu. Czuję się cudownie lekko. Obok mnie stoi rozpromieniona Nicole i zadowolona mama. Idziemy w stronę pięknego hotelu. Przez głowę przenika mi myśl o uroczym blondynie...

Czuję samolotowe spaliny. Budzę się, bo ktoś porusza mną lekko. Widzę obok siebie moją przyjaciółkę, która mówi cicho, że lot się zakończył. Uśmiecham się i entuzjastycznie wstaję z miejsca. Kilka godzin później odpoczywam po podróży w hotelowym apartamencie... zupełnie jak z mojego snu. To niesamowite, że mogę przewidzieć w moim śnie co się stanie... może tak samo będzie z... nim?
                                                                                                                                 Megan


****

No i jak? >__< 
Będę dodawać codziennie (lub co 2 dni) takie rozdziały. Mam nadzieję, że się Wam spodobają, kochani... <3
~Madzia <3 :*
        











środa, 26 czerwca 2013

I still have dreams ... it's amazing!!

                                                                                                               26 czerwca 2013

Słyszę głośne okrzyki fanów. Kiedy wchodzimy na scenę, zaczynają robić to głośniej, wykrzykując ciągle "R5! R5! R5!". Cieszę się na ten widok i wchodzę na scenę. Staram się nie patrzeć na tłum wyczekujących na pierwszą piosenkę ludzi. Ulegam pokusie i nie mogę uwierzyć własnym oczom. Widzę moją brązowooką księżniczkę. Mojego ślicznego, delikatnego kwiatuszka. Stoi, jakby nigdy nic wlepiając wzrok w podłogę. "Podnieś główkę, kochanie."- prosiłem w myślach. W końcu skierowała oczy na mnie. Otworzyła szeroko usta, nie dowierzając. Widziałem w jej oczach łzy. Łzy szczęścia. 

                                                                                                                                       Ross


                              
                                                                                                                29 czerwca 2013 


Boże, nareszcie zakończenie roku szkolnego. I wakacje... pełne wrażeń, jak powiedział sennik. Uśmiechnęłam się na myśl o brązowookim blondynie i o moim śnie.
Ten dzień jakoś wyjątkowo mi się dłużył. Uroczystość w szkole dawno minęła, a ja siedziałam zmęczona na fotelu w salonie. Zamknęłam oczy. Już miałam pogrążyć się we śnie, gdy rozbudził mnie donośny krzyk mamy.
-Megan, słonko!- zawołała podekscytowana.- Mam dla ciebie niespodziankę!
-Co??... Nie dasz mi chwilę pospać?- wymamrotałam.
-Kupiłam ci coś.- wytłumaczyła.
-Mamo... jeśli to majtki, staniki albo tampony to zachowaj to dla siebie.- parsknęłam ponuro.
-Nic z tych rzeczy!- zaprzeczyła.- Patrz.
Położyła na stole trzy podłużne kartoniki.
-To... bilety samolotowe...- wydukałam zdziwiona.
-Dokładnie!- wykrzyknęła.- I to do Los Angeles!
-Chcesz powiedzieć, że w te wakacje lecimy do LA?!- serce mi stanęło.
Nie mogłam w to uwierzyć. Z oczu spłynęły mi łzy. To były łzy szczęścia.
<3 <3 <3
Mama od zawsze wiedziała, że marzę o wyjeździe do USA. Tam jest cudownie. Piękne, gorące plaże, cudowne widoki, i tyle wspaniałych rzeczy do zwiedzenia! Czym prędzej pobiegłam na górę by się spakować. Boże, nie wierzę, że to się na prawdę dzieje...!
                                                                                                                                   Megan

******

Siemanko Kochani!
 Wieem, wiem, znów krótko, ale musicie mi wybaczyć... :( Jutro postaram się dodać rozdział znowu, żeby to wynagrodzić. Mam nadzieję że te bazgroły się spodobają... <3
~Madzia <3 :*

środa, 19 czerwca 2013

I have strange dreams! Now what?

                                                                                                          19 czerwca 2013
Czy to... Paryż?                                                 
Widok ze szczytu wieży Eiffla jest na prawdę cudowny. Czuję czyjąś obecność. Odwracam się i widzę rozpromienioną brunetkę podchodzącą do mnie niepewnie. Odwzajemniam uśmiech i dotykam jej dłoni. Jest taka delikatna, że mam wrażenie jakbym mógł ją zgnieść. Ale nigdy bym tego nie zrobił. Jej piwne oczy błyszczą jak gwiazdy. Włosy rozwiewa wiatr. Jest taka piękna...

 Po przebudzeniu zacząłem zastanawiać się kim jest dziewczyna ze snu. I dlaczego mi się śniła? Przecież nigdy jej nie widziałem. Może to splot tych wszystkich fanek, które widuję codziennie na koncertach R5?
Ucieszyłbym się, gdyby okazało się, że mnie lubi.
Nawet jeśli ktoś by mnie o to poprosił, nie umiałbym jej opisać. Była taka wyjątkowa. Coś w niej sprawiło, że nie umiałem o niej zapomnieć.
Z uśmiechem wstałem z łózka i zapukałem do pokoju mojej siostry.
-Proszę!- wykrzyknęła radośnie.
-Cześć, to ja.- zamknąłem drzwi.
-Czego chcesz o 8:00 rano w sobotę?- zapytała z politowaniem.
-Chcę cię wkurzać i podglądać.- parsknąłem, a siostra ponuro się zaśmiała.- Tata prosił żebyśmy zeszli na dół na śniadanie.
-Dobrze, zaraz będę.-
Wyszedłem, by mogła się przebrać, a następnie wykonałem rozkaz taty.
Ku mojemu zdziwieniu na stole stał tort i masa prezentów.
-No, tak!!- puknąłem się w czoło.- Mama ma dziś urodziny.
-Haha, taki dorosły, a zapomina o własnej matce?- prychnął Rocky podstawiając mi nogę.
Runąłem na ziemię, a po całym domu rozległ się mój jęk.
-Ross!- krzyknęła Rydel zbiegając szybko po schodach.- Ross, nic ci nie jest??
-Chyba nie.- otrzepałem się.- Rocky! Ty idioto, przysięgam że tego pożałujesz!
-Uspokójcie się już.- poprosił Ryland.- Chodźcie do stołu.
Przez całą uroczystość dogryzaliśmy sobie z Rocky'm. Riker jako najstarszy z rodzeństwa, chyba miał nas już dosyć, więc wyszedł na dwór. Mimo rodzinnych przekomarzań mama była zadowolona a wszyscy bardzo szczęśliwi. Nikt nie zauważył, że byłem bardzo zamyślony. To pewnie z powodu mojego snu...
                                                                                                                                       Ross

                                                                ***


                                                                                                                19 czerwca 2013

Widzę jakiegoś chłopaka wsiadającego do samolotu. To ten sam blondyn z mojego poprzedniego snu! Ciągle się uśmiecha, a kiedy samolot ląduje, czym prędzej biegnie na lotnisko i rzuca mi się w ramiona. Zostajemy tak przez dłuższą chwilę, i w końcu czuję że jestem szczęśliwa.

Obudziłam się ciężko dysząc. Dlaczego ten chłopak ciągle nawiedza mnie w snach?? Kim on jest?! ...Która jest godzina?
Spojrzałam na zegarek i stwierdziłam, że już dawno po 3:00. Wstałam z łóżka i podeszłam do okna, wpatrując się w księżyc w pełni.
-Jeśli gdzieś tam jesteś...- szepnęłam.-... na tym wielkim świecie... zrobię wszystko, żeby kiedyś cię zobaczyć.
Zasunęłam zasłony i położyłam się z powrotem do łóżka.
                                                                                                                                       Megan



                                                               ***.***

Cześć!!! 
No... coś w stylu rozdziału... napisane! :D Mam nadzieję że się Wam spodoba... jeszcze raz bardzo Wam dziękuję za wszystkie komentarze i wyświetlenia :) dziękuję że jesteście. 
Przedstawię Wam Megan. Potem może dodam zakładkę "bohaterzy'' i tam dam innych ;) 


Megan Brooks

Ma 17 lat. Często miewa dziwne sny. Jest bardzo cicha i mądra. Lubi czytać książki i oglądać filmy romantyczne. Jej ulubiony kolor to niebieski. Jest bardzo skromna i urocza. Nigdy nie miała chłopaka. Ma tylko jedną przyjaciółkę- Nicole- która towarzyszy jej na każdym kroku i ją wspiera.
Oto Nicole :)


No... więc do zobaczenia!!!
                                                                                                                    Pozdrawiam Was misiaki ;D
                                                                                                                                ~Magda :****